Po zimowej ciszy zrobiło się gwarno. Szpaki, zięby, sikory i kosy nie przejmują się pogodą, tylko od rana wyśpiewują miłosne arie. Koguty bażancie ubrały się w barwy godowe i stojące po bokach głowy ozdobne czubki. Stąpają dumnie, dostojnie, pilnie bacząc, by ich jastrząb olbrzym lub pies włóczęga, nie dostrzegł. Żaby wędrują do rzek, choć jeszcze kilka dni zostało do Matki Boskiej Żabicznej (Zwiastowanie NMP).
Trawa zaczyna się wyraźnie zielenić. Gałęzie wierz zmieniły barwę z szarej na zielonkawą. Na niektórych są już srebrzyste kotki. Sądzę, że do Palmowej przekwitną. Trzeba zawczasu naciąć kilka gałązek i schować na Wielkanoc do zimnej i ciemnej piwnicy. No bo jak iść do kościoła z patykiem bez bazi, ozdobionym li tylko wstążkami.
Kotka Andzia wciąż domaga się pieszczot, drapania za uchem, szczotkowania lśniącej sierści, a do tego grymasi przy jedzeniu. Co kilka dni musimy zmieniać kocie menu. Kupujemy świeżą wątróbkę, ale szybko dowiadujemy się, że wcale nie jest świeża, a kot patrzy na nas i na miskę z wyrzutem. Potem idzie na pole i poluje na myszy, które triumfalnie znosi na parapet i zabiera się za konsumpcję na naszych oczach. My nie dopuszczamy do tego procederu i myszy lądują za drogą w krzakach albo na polu sąsiada.
Dziś na obiad mam filety z makreli. Po umyciu i osuszeniu, posypuję je solą, suszonym koperkiem i ostrą papryką. Wkładam do lodówki na 2 godziny. Osobno duszę na patelni warzywa ze szczyptą soli do smaku. Następnie odsuwam je na skraj patelni i wkładam wyjęte z lodówki filety, skórą do góry. Zarumieniony filet obracam i skrapiam octem balsamicznym z sokiem figowym. Ryba ma niepowtarzalny smak i za każdym razem wychodzi inaczej. Dodatkiem są ziemniaki i sałata rzymska z solą, cukrem, pieprzem i cytryną.
Wieczorem córka mówi, że chyba się błyska. Rzeczywiście, przypomniał mi się woj Wit z Kajka i Kokosza: Błysnęło, huknęło i skończone dzieło. Burza gna dalej. Deszcz smaga bezlitośnie szyby to z północy, to z zachodu. Dobrze, że nie wali gradem. Później zapada cisza.
P.S.
W niedzielę, w św. Józefa, było pogodnie choć zimno. Święty Józef pogodny - będzie roczek urodny.
Na początek tego roczku zakwitnie mi zwartnica, popularnie zwana amarylisem. A już ją miałam wyrzucić, bo tyle lat nie kwitła.
Pozdrawiam miłośników ryb i kwiatów!
Lucyna Magierowska - potrawyregionalne.pl
© JM Media 2017. All rights reserved. |