Dudek cienkim, zakrzywionym dziobem wyciągał dżdżownice i inne robaki z ziemi. Zawzięcie dziobał to tu, to tam, powoli zbliżając się ku naszemu domowi. Nie zwracał uwagi na napuszonego, ustrojonego odświętnie bażanta, adorującego szarą kurkę. Gdy bażant podszedł bliżej dudka, ten natychmiast postawił swój czub. Pociesznie to wyglądało: napuszony kogut i naczubiony dudek.
Odebrałam od córki telefon, mówiąc, że obserwuję mojego kochanego dudka i chcę mu zrobić zdjęcie, więc musi poczekać. Niestety zdjęcia marnie wyszły. Obserwację ptaka przerwała Niusia, pies mojego brata, goniąca moją kotkę. Dudek odleciał na bezpieczną odległość i już go więcej nie zobaczyłam. Radość ze spotkania z dudkiem dodała mi sił do przedświątecznych porządków.
Później przyjechały wnuki: śmiech, gwar, dyskusje, odpowiadanie na różne pytania, sprzątanie, gotowanie i pieczenie mięs, zajęły mi mnóstwo czasu i energii.
W Poniedziałek Wielkanocny jeszcze dzieci wykorzystały ładną pogodę. Wszyscy byli na spacerze w lesie, a przy okazji zobaczyli sarnę i zająca.
Wieczorem zaczął się pogodowy horror. Intensywny deszcz, a później śnieg, śnieg i mróz. Rano ptaki rozpaczliwie poszukiwały pożywienia. Najgorszy był mróz, niszczący wszystko czego nie okrył śnieg.
Zeźliłam się na Matkę Naturę. Jak ona tam matka, macocha! Nic nie mogłam poradzić i zawzięłam się na wymyślaniu obiadu. Słabo mi to wychodziło, wena uciekła.
Wreszcie zdecydowałam się na zupę rybną z filetów z amura. Udusiłam na oliwie cebulę z czosnkiem, podlałam wodą, dodałam sól, pieprz, ostrą paprykę, kostkę rosołową i koncentrat pomidorowy. Po kilkuminutowym gotowaniu włożyłam filety z amura. Do tego był makaron krajanka. Do stołu podałam posypaną zieleniną. Ucieszyłam podniebienia wszystkich domowników.
Śnieg zaczyna topnieć, będzie lepiej!
Pozdrawiam...
Lucyna Magierowska - potrawyregionalne.pl
© JM Media 2017. All rights reserved. |