 |
|
|
|
Kawał, dowcip, wic... Każde z tych określeń nierozłącznie zwiazane jest z humorem, ale jest też góralski „śpas" - specyficzna opowiastka, przypowiastka, anegdotka o zacięciu filozoficznym, niekiedy także z jakimś przesłaniem, a nawet z morałem.
„Górale śpasowali na różne tematy. Nawet o śmierci można było śpasować. Tematów tabu nie było, bo w śpasach i księdzu łatkę się przypięło. A dobrodzieje inni dawniej bywali, nie obrażali się na śpasy i o śpasy. Trzymał się plebanek za brzuch ze śmiechu i na śpas śpasem odpowiadał...” - mówi Wanda Czubernatowa, poetka i znawczyni folkloru góralskiego z Raby Wyżnej, po czym dodaje „...Górale żyli w biedzie, ale też w pięknym krajobrazie. Towarzyszyła im zawsze radość życia. Ze śpiewem szło się do pola, do pracy, do sianokosów, żniw, do pasienia owiec i krów. Czasem gazda naubliżał niemiłosiernie bydlętom czy koniowi i to też był powód do śpasowania, bo przecież każdy prawdziwy góral zywinę kochał... conajmniej jak własną babę”.
| | |
| |
Na ponad 7 godzin nowa świetlicy Związku Podhalan w Ratułowie, w gminie Czarny Dunajec, zmieniła się w plenerowe studio tv. Odbyło się w niej nagranie 30-minutowego specjalnego - wielkanocnego - programu.
Jego głównymi bohaterami byli: Wanda Czubernatowa i Józef Różański oraz kabaret „Truteń”, obchodzący w 15-lecie scenicznego żywota , w składzie: Stanisław Sularz, Mateusz Papierz, Grzegorz Bochnak, Paweł Czech i Krzysztof Gocał.
| | |
| |
„Akcja” śpasu opowiadanego przez szczawnickiego gawędziarza Piotra Gąsienica dzieje się - co prawda - w górach (bliżej jednak nieokreślonych), ale równie dobrze toczyć by się mogła w dowolnym zakątku Polski, bowiem łącza ją... „bracia” pewna - zdaniem Piotra - specyficzna „grupa społeczna”. | | |
| |
„Gawędziazem sie cłek rodzi. Tego sie nie da naucyć.
Moi dziadowie przeprowadzili się z Zakopanego w Pieniny, do Szczawnicy.
Zerwoł się kontakt z Zakopanem i językiem góralskim, z gwarą.
W dzieciństwie gwary musiołek się ucyć od juhasów, od baców, ftorzy w Jaworkach wypasali owce.
| | |
| |
 Urodził się w Sławatyczach na Podlasiu. Liceum Sztuk Plastycznych ukończył w Zamościu, studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.
Dyplom zrobił w pracowni wybitnego polskiego kolorysty prof. Czesława Rzepińskiego.
Był jednym ze współzałożycieli Akademickiego Klubu Jeździeckiego w Krakowie.
Jest znawcą, hodowcą i miłośnikiem koni. Uwiecznia je na płótnach z wielką pasją twórczą (trwającą nieprzerwanie, jak sam podkreśla, od dzieciństwa): dzikie, w boju, pracy, na paradach, w galopie... | | |
| |
Od niepamiętnych czasów mieszkańcy Nowego Sącza i Sądecczyzny podlegaja, specyficznemu podziałowi. Nie jest to bynajmniej podział kastowy, jak w Indiach, ale...
„Pniokiem” (czyli pniakiem, pniem) nazywa się w mieście nad Dunajcem tylko rodowitego mieszkańca Nowego Sącza lub regionu sądeckiego.
„Krzoki” (czyli krzaki) - to przyjezdni, którzy zapuścili tu korzenie i wrośli wraz z rodzinami w specyficzne sądeckie podglebie.
„Ptoki” (czyli ptaki) to wszyscy ci, którzy przyjejeżdząja, wyjeżdżają, wracają i nie mogą się zdecydować czy pozostać na ojcowiźnie, osiadać, wrastać, wtapiać się w miasto i region, czy też nie. | | |
| |
|
|
|