Obyczaj ten trwale związany z tradycją polską wywodzi się z rytuałów starochrześcijańskich, dzielenia i rozdawania chlebów ofiarnych zwanych eulogiami. Były to niekonsekrowane chleby, podobne do tych, których używano w misteriach religijnych i które wymieniały pomiędzy sobą kościoły, zakony i bractwa religijne; rozdawano je także wiernym aby właśnie w okresie Bożego Narodzenia łamali je i spożywali na znak braterstwa i przynależności do wspólnoty chrześcijańskiej.
W wiekach średnich w Europie używano do tego celu niewielkich chlebów i płytek chlebowych. Od czasów panowania Karola Wielkiego i w czasach tzw. pokarolińskich, tzn. od polowy IX W., w świecie chrześcijańskim, głównie zaś wśród chrześcijan obrządku łacińskiego, pojawia się inny rodzaj pieczywa obrzędowego - surogaty chleba w formie zbliżonej do znanych nam dzisiaj opłatków, z mąki pszennej i czystej wody, pieczone w metalowych matrycach, z wygrawerowanymi wewnątrz symbolami religijnymi, scenami z życia Chrystusa, ornamentami roślinnymi, które odciskały się i były widoczne na gotowych wypiekach wyrabianych głownie przez klasztory. Także w Polsce wypiekiem opłatków zajmowały się zakony (np. zakon SS. Sakramentek w Warszawie), tzw. „ludzie kościelni”: wikariusze, organiści, kościelni, a później wytwornie rzemieślnicze prowadzone przez osoby świeckie.
 Matryce do wypieku opłatków zwane u nas „żelazami” lub „żelazkami” zdobione były również motywami religijnymi umieszczanymi często w wyznaczonych okręgiem polach (kształt późniejszych wycinanych z opłatków hostii i komunikantów). Nierzadko bywały też na nich wyryte nazwy parafii, inicjały plebanów, data wykonania matrycy, czasem także inicjały rzemieślnika - kowala. Gotowe opłatki, białe i barwne, ujęte w papierowe opaski, roznoszone były następnie przez księży lub organistów do domu parafian, jako dar chrześcijański zwany też „kolędą”.
Przypisywano też opłatkom wiele niezwykłych właściwości. Sama ich obecność w domu w okresie Bożego Narodzenia i także w okresie późniejszym, miała przynosić domowi szczęście i spokój. Miały też zapewniać dostatek, a przede wszystkim obfitość chleba. Wierzono, że temu kto się opłatkiem łamie nie zabraknie chleba przez cały rok i co więcej, będzie mógł chlebem tym podzielić się z innymi.
 W niektórych regionach, głównie na południu Polski, dzielono się opłatkiem posmarowanym miodem; niekiedy opłatki takie spożywano na śniadanie i często bywał to jedyny posiłek dozwolony przed wieczerzą wigilijną, zaś w okolicach Jarosławia po opłatku dzielono się jeszcze chlebem z miodem, zwanym „osuchem" lub „proskurą”, po to aby w nowym roku życie było słodkie i dostatnie.
Okruch opłatka z wigilijnego stołu wrzucony do studni miał oczyszczać wodę, zapewniać zdrowie ludziom i ich trzodom.
Wierzono, że jeśli zbłąkany w lesie przypomni sobie z kim opłatek łamał odnajdzie drogę i szczęśliwie powróci do domu.
Na wsi powszechny był też zwyczaj, zachowany dotychczas w niektórych regionach Polski (np. w regionie sądeckim), obdzielania opłatkiem oraz resztkami potraw zwierząt gospodarskich, przede wszystkim bydła, ale niekiedy także wszystkich zwierząt hodowlanych i domowych, nie wyłączając drobiu i nawet psów, w przekonaniu, że tak wielkiego święta jakim jest Boże Narodzenie dostąpić winien także świat zwierzęcy.
„Chrystus się w onej godzinie narodził, to niech każde stworzenie krzepi się tym chlebem świętym” tłumaczył zwyczaj ten gospodarz z Lipiec w przekazie literackim Reymonta. Przypuszczać też można, że wyróżniano w ten sposób, w noc wigilijną zwierzęta, ponieważ przynosiły one i przynoszą ludziom różne korzyści.
Tym bardziej, że opłatek traktowano również jako środek leczniczy i substancję magiczną mogącą zachować zwierzęta w zdrowiu i niweczyć złe uroki. Właściwości takie przypisywano tym zwłaszcza opłatkom, w których zapieczone zostały zioła święcone, głównie ziele ruty, która rzekomo „podana na opłatku ma tę właściwość, że bydło w czystości utrzymuje” tzn. chroni je przed zapaleniem wymienia, zakażeniem po połogu i in.
Zwykle dla zwierząt przeznaczone były opłatki określonego koloru. W Galicji np. dla bydła przeznaczony był opłatek żółty, ponieważ „żółte masło dają krowy, którym w paśniku dano żółty opłatek”, konie natomiast otrzymywały opłatki czerwone, bo te właśnie miały najskuteczniej chronić je przed zołzami, zaś na południu Polski np. w sądeckiem, podawano zwierzom opłatki w kolorze zielonym.
Wierzono też powszechnie, ze opłatkiem - „świętym chlebem” dzielić się można z duszami zmarłych. Pozostałością tego wierzenia jest zachowany w wielu jeszcze domach zwyczaj składania cząstek opłatka na dodatkowym talerzu stawianym na stole przygotowanym do wieczerzy wigilijnej. Poetycka wersja tego zwyczaju przedstawiona została m.in. w wierszu Wincentego Pola, który w połowie XIX w. napisał:
„A trzy krzesła polskim strojem
Kolo stołu stoją próżne
I z opłatkiem każdy swojem
Idzie do nich składać dłużne
I pokłada na talerzu
Anielskiego chleba okruchy
Bo w tych krzesłach siedzą duchy”.

Tak więc kolacja wigilijna w Polsce, także w naszych czasach rozpoczyna się od gestu symbolicznego łamania chleba, od gestu pojednania, łączności wzajemnej, miłości i przyjaźni, i od spożycia - na szczęście i pomyślność - niezwykłego, mistycznego pokarmu jakim jest opłatek.
Dopiero po tym można zasiąść do stołu i próbować wszystkich po kolei potraw wigilijnych, a są to potrawy niezwykle i przeznaczone specjalnie na wieczerzę wigilijną.
Tekst: Barbara Ogrodowska
Foto: Archiwum Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie
* * *
Fragment pracy „Wigilia Polska”, Państwowe Muzeum Etnograficznego w Warszawie, wydanie III, Warszawa 2002
|