Do tradycji wigilijnych należy dopilnowanie, aby do wieczerzy zasiadała parzysta liczba osób; nieparzysta wróżyć miała rychłą śmierć jednego z biesiadników. Najbardziej obawiano się liczby 13, uważanej za złowieszczą - do wieczerzy w Ogrójcu Chrystus siadł do stołu z dwunastoma apostołami. „Feralna trzynastka” pochodzi właśnie stąd.
Jeżeli siadających razem domowników było nie do pary, to dawniej - starym a pięknym zwyczajem - do stołów szlacheckich zapraszano kogoś ze służby lub czeladzi, a chłopi i mieszczanie prosili na wigilię żebraków, także na pamiątkę tego, że Chrystus jadał społem z ubogimi. Przy stole siadano zwykle według wieku, aby jak mawiano „tymże umierać porządkiem”.
Wieczerza wigilijna rozpoczynała się zawsze wspólną modlitwą i do końca miała charakter uroczysty i poważny. Nikomu oprócz gospodyni nie wolno było wstawać od stołu ani nawet rozmawiać; jedzono „poważnie, w milczeniu... między jednym kęsem a drugim łyżkę podnosili do góry, albo trzymali w ręce, nie kladąc na stole ani na chwilę ...”.
Podczas jedzenia zachowywano „. ..pospolicie uroczysty spokój, tak że oprócz gospodarza nikt głośno nie mówi, lub że tylko starsze osoby rozmawiają, a inni migami się porozumiewają, co komu potrzeba. Czynią to dlatego, aby w roku nie było kłótni w domu, lub żeby w przyszłym roku nie byli gadułami ... Strzegą się jeść łakomie. Uwazają, żeby nikomu nie upadla łyżka, ten bowiem umiera w ciągu roku ...” (E. Janota Lud i jego zwyczaje).
„...A chociaż głodni byli, boć to dzien. cały o suchym chlebie, a podjadali wolno i godnie... Jedli długo i mało kiedy jeśli tam które rzekło jakie słowo, więc ino skrzybot łyżek o wręby się rozlegał i mlaskanie...”(Wł. Reymont, Chłopi).
Jeszcze w XIX wieku na wsiach wieczerzę wigilijną spożywano z jednej, pięknie ozdobionej glinianej misy; którą stawiano na opłatku. Jeżeli opłatek przykleił się do miski, wróżyło to dobry urodzaj tego, z czego przyrządzona była potrawa.
Liczba osób przy stole powinna być parzysta, natomiast według dawnych zwyczajów liczba obrzędowych potraw wigilijnych powinna być nieparzysta - 5 lub 7 u chłopów, 9 - u szlachty, u arystokracji - 11,13.
„...Ubodzy, aby dopełnić zwyczajem uświęconą ilość potraw, gotują niektórych tylko na skosztowanie, a co trzeba krajać nożem, to przyrządzają zwykle w przeddzień wigilii, ażeby o ile można najmniej używać ostrych narzędzi w dniu uroczystym...” (Z. Gloger, Z notatek ...).
Przeróżne były tłumaczenia tego zwyczajowego wymogu co do liczby potraw: 7 - dni tygodnia, 9 - na pamiątkę dziewięciu chórów anielskich. W zamożnych domach staropolskich istniał zwyczaj przyrządzania na kolację wigilijną - oprócz innych potraw 12 dań rybnych (na pamiątkę 12 apostołów). Podawano więc smażone dzwonka ryb, karpie, szczupaki, karasie, i to w ten sposób, ze ten sam gatunek ryb był podawany w rozmaitej formie. Był więc karp smażony i karp po polsku - w szarym sosie z rodzynkami i migdałami, karaś smażony i karaś w śmietanie, lin z grzybami i lin w czerwonej kapuście, szczupak po żydowsku i szczupak w sosie chrzanowym, sandacz z jajkami i sandacz w jarzynach itd., itd. ...
Nieparzysta liczba potraw miała - magicznie - zapewnić urodzaj w następnym roku. Wierzono także, ze potrawy na wieczerzę wigilijną powinny składać się ze wszystkich płodów pola, sadu, ogrodu, lasu i wody. Gdyby coś opuszczono, nie obrodziłoby w nadchodzącym roku. Stary zwyczaj nakazywał tez bodaj skosztowanie każdej potrawy, gdyż w przeciwnym wypadku tego, czego nie spróbowano, zabraknie w przyszłym roku.
Niewiele dzisiaj zachowało się z prastarych, rolniczych głównie obyczajów. Rzadko kto je teraz na Wigilię owsiany kisiel, brakuje na naszych stołach dwunastu rybnych dań, nie myjemy się w misce, dotykając złotych czy srebrnych monet, nie smarujemy zębów czosnkiem, nie opasujemy stołu łańcuchami, nie chowamy wrzecion ... Ale zjedzmy chociaż trochę orzechów i schowajmy łuskę wigilijnego karpia do portmonetki - a nuż?!
Tekst Hanna Szymanderska - potrawyregionalne.pl
Foto: Krzysztof Zieliński - potrawyregionalne.pl
© JM Media. All rights reserved. |