 |
|
|
Gwarzenie przy warzeniu |
Kulinarne gawędy
Wandy Czubernatowej
|
|
Zimecka cieplutko przewróciła sie na drugi bok, to i chłopom zacyno sie cosik miesać w głowie… Polecieliby kasik za mlodsymi babkami, cosik by sie odmienilo… | | |
| |
Ostatnia porcja korespondencji między babka a wnęckiem niesie ze sobą zaskakująca pointę, która dowodzi, że babki-góralki trzymają się mocno !!! | | |
| |
Znalazł się list od babki do wnuczka. Będzie zatem odpowiedź na wnuczkowe kłopoty, które przed dwoma tygodniami rozpoczynały się od słów:
”Babko, moja babko coście narobili
Zeście mnie tu w Czikago - kruca - ozenili!” | | |
| |
Plebankowie kończą chodzić po kolędzie, a Wanda Czubernatowa oczekując z niecierpliwością na ciąg dalszy korespondencji między wnęckiem a babką, wspomina dzisiaj… grabarza Bolusia, którego nie tylko dzieci się bały. | | |
| |
Listy z Hameryki przychodzą nadal, ale jakże inne to są listy. Czasy zmieniają się w zawrotnym tempie, więc i w tym pisaniu z Czikagowa zmieniają się poruszane tematy, problemy, pojawiają bardziej współczesne… kłopoty.
A jeśli coś nie idzie tak jak iść powinno to komu się szczerze wyżalić? Może babce??? | | |
| |
Pod ścianom, koło drzwi do kumory stoły dwa cebrzyki. Były duze ocyrniałe, pochniały sianem i krowami. W cebrzykak ryktowała sie polywionka. Słuzący nanosił plew, abo jak u nos godali plów, na blase grzoła sie woda w zeleźnioku. W drugim gorcku warzyły sie grule. Michoł siedzioł na ławie i kurzył fajke. Rózo zdjena z bloch gorcek bez zopaske, bo porzoł, i zaloła w cebrzyckak plowy... | | |
| |
Trziykrólskom krydom jak sie zakryśli koło, wlezie sie do tego kółka i sie wypowie jakieś życenie to sie wszystko spełni. Jako, ze Trzej Królowie kuńczą okres godów, a zacyno sie misopust, zacyno sie tak zwany karnawał - po pańsku.
| | |
| |
Prosił mnie kolega z Ameryki, żeby mu dać przepis na kluski bulate, bo on je tak bardzo lubił, jak tu był jako dziecko.
Pamiętam, że cały adwent to my te kluski bulate i kluski kasiane gotowali, bo nie trzeba było do tego nic - tylko natarli ziemnioków, przepucyli przez smatke i na wrząca wodę wrzucało się takie kluseczki, reką uscykane, albo łyżką | | |
| |
Downiej to były jadwenty. Skarga sie niesła do nieba. Smutek siedział na licu i w sercu drzymoł.
Łocy spuscone, rynce wzniesione w modlitwie i prośbie…
”Spuście nam na ziemskie niwy Zbawcę z niebios, obłoki”…
| | |
| |
Święty Mikołaj to u nos był bardzo chudy i bardzo skromniutki.
To co pamieto sie z dzieciństwa, co tam mogli to kupili, wsadzili pod poduske. Ale my i tak świncie wierzyli, że chodzi ten prowdziwy Świenty Mikołaj. (…)
| | |
| |
Moi Kochani Wylizywacze Rondelków,
Kto już kapustę zakisił przekona się, czy dochował wszelkich zasad sztuki, a kto jeszcze tego nie uczynił (pora zaś po temu najwyższa), mieć będzie kolejną porcję wskazówek. | | |
| |
Dlo chłopa, który jest zawse w doma, albo robi to co trzeba w polu, a drugo wiecerza dla kochaneczka, co przychodzi od casu do casu… | | |
| |
No leciemy sobie, lecimy za wodę.
Lecimy przez Ocean.
Pozdrawiom Was tu wszystkich na dole, a my som w górze.
Trutnie lecom na swoich skrzydełkach, a jo - staro pszczoła - muszę siedzieć przywiązano do fotela, bo mi już skrzydła się wystrzępiły.
| | |
| |
„...Hej, byli chłopcy byli, ale się minęli i my się miniemy, po malućkiej chwili...”
Bogdan Weron, Adam Doleżuchowicz, Andrzej Skupień - Florek.
| | |
| |
Siedzę sobie przy stole i tak sobie myślę, jak to mój teść warzył dzieciom zaproskę.
Zrobię dziś zaproskę mężowi, niech se przypomni młode lata.
Bardzo prosta potrawa…Troszeczkę się tak przypróży mąki. Może być na skraweczku. Potem się zaleje - dajmy na to - rosołkiem... | | |
| |
Trzeba coś dobrego usmażyć na wiecerzom, zeby nam było lżej na duszy. To cobyśmy se usmażyli? Grzybki z cebulkom i z jajeczniczkom? Albo taką dziadusiowa jajeśniczkę, co ją zawsze dziadusiowi robiłam. Przysmażyło się takie grzanki, ale z cornego chleba, bo on nie mógł zgryźć, przysmażyło się leciusieńko, a potem trochę mleka, ze trzy jojka, soli, pieprzu... Roztyrlickać rogoleckom. Zaloć te grzanecki. I... miękusieńkie, dobre, fajne wszystko.
Może być cebulka koło tego, może być grzybek.
| | |
| |
Moi kochani wylizywacze rondelków !
Dziś uwarzymy polewkę sołtysią, będzie na jedno danie i do syta. Zanim naszykuję potrzebne składniki, w trakcie ich przygotowania mam czas na „myślenie twórcze”. Układam sobie wtedy w myśli wierszyki do rymu, kawałki dla kabaretu, krótkie rymowanki o niczym, albo o jedzonku naszym kochanym:
Na świętego Morcina
zapochnie gęsina
Morcinowi stucka
Hanusi pierzyna... | | |
| |
Jak się tak stoi przy garnkach i warzy, to się zamyśli człowiek czasem i potem się mi przypalają moje ukochane stare rondelki.
Czasem siedzę przy kuchni i sama do siebie gwarzę...
Gotuję potrawę co się nazywa „Baranie uch”. Tak jak Cygan warzył zupę z gwoździa, tak ja mam swoje „Baranie ucho”.
Przepis zaczyna się tak... | | |
| |
Len. Jesień się zbliża, albo już przyszła i gazduje na polach.
Inne rośliny zaległy pola, lasy zarosły jeżyną, podleśne zagonki opanowała brzoza i osika, a tam rosną kozaki. Niech sobie rosną.
Wspomnienie moje dotyczy lnu. Właśnie przygladam się nasionom lnu. Takie ładne, gładkie.
| | |
| |
Moi Kochani Wylizywacze rondelków !
Kiszenie kapusty - tradycja tradycją teraz tak się mówi, to była konieczność, a że przy tym było trochę ceregieli i śmiechu to też prawda.
Całe żywobycie bogatych i biednych górali pełne było kapusty kiszonej.
Już w czerwcu kapusta zaczynała śmierdzieć w beczce, mimo spłukiwania i parzenia deseczek i dązków.
Do nowej jeszcze daleko, na Podhalu dopiero październik był miesiącem kopania i ścinania kapusty. | | |
| |
|
|
|