Nie miałam ze sobą stolnicy, wałka do ciasta i różnych takich „ręcznych robotów kuchennych” , ani nawet widelca ! Niedaleko był sklep - kilo mąki, śmietanę sprzedawali z baniek (z kany, pela) specjalną chochelka, a śmietana to była ŚMIETANA ! Bez żadnego mleka w proszku i różnych E-(muglatorów), kilo cukru, a nawet nie. Cukier mieliśmy do herbaty, którą sia warzyło na gazowej kuchence z butla turystyczną.
Samochód stał sobie na poboczu jakiejś dróżki, woda była w potoczku, duży kamień płaski posłużył za stolnicę, butelka po mleku za wałek do ciasta, na masce samochodu, na ściereczce leżały rządki pierogów, nie bardzo foremnych, ale za to z dużą ilością borówek.
Partiami uwarzyły się w jakimś pojemniczku od kohera i każdy sobie nabierał jak mógł i czym mógł i do czego się dało, polewał śmietaną, cukrzył i pożerał. Widelczyki z patyczków wystrugali oczekując na pierogi.
Takie zbacowanki z młodości, kiedy to panowała komuna, terror, zakaz, nakaz i prikaz świadczą o tym, ze wcale nie było tak źle. Ale skąd o tym młodzi mają wiedzieć?
Trzeba im opowiadać, wspominać, wyszukiwać to co dobre, a nie tylko szczuć, rozliczać i obrzydzać.
Borówki w Parku Tatrzańskim tyz dobre i nawet jesce lepse, bo nie wolno ik zbiyrać. No, ale słoicek malućki z kraicka, z otuliny, parkowi nie zauwozom, a Pon Bóg wybocy. Mogom być z masełkiem. Hej. I w kuchni, nie na kamycku. Jesce roz hej !!!
Pierogi z borówkami - Wanda Czubernatowa (MP 3).
Wanda Czubernatowa - potrawyregionalne.pl
© JM Media 2006. All rights reserved.
|